26 marca 2010

Świnska grypa

Pierwszy post w moim blogu zaczyna się zupełnie przypadkowo od razu od tak znamiennego globalnie ważnego i finansowo kosztownego tematu - artykuł Rachunek za świńską grypę został opublikowany na portalu gazeta.pl
Szaleństwo sprzed roku, gigantyczna mobilizacja wszystkich by zrobić coś, co nas ochroni przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Coś - cokolwiek byle szybko, byle zaraportować sukces, by zademonstrować, że zrobiło się wszystko co należało. W sumie nie było tak ważne co i po co byleby coś było gotowe do pokazania i to natychmiast. W końcu pandemia nie będzie czekać na nasze przygotowania.

Niby racja...
Tylko czemu również szereg moich znajomych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i ciągłość funkcjonowania patrzyło (i ciągle patrzy) na niektóre takie przygotowania przez palce. Chyba po prostu mamy nosa. Panika nigdy nikomu dobrze nie robi, szybkie lecz nieprzemyślane działania w sferze zarządzania (np. zarządzania bezpieczeństwem) bardziej szkodzą niż pomagają.
Przygotowanie do pandemii jest bezwzględnie ważnym tematem, lecz wpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co my tak właściwie możemy zrobić...?

  1. Możemy, szczególnie będąc potężną korporacją kupić szczepionki (ale czy możemy zapewnić ich właściwe przechowywanie? czy potrafimy je zaaplikować? czy wiemy komu je dać? czy będziemy w stanie zakupić szczepionki na wszystkie możliwe przyczyny pandemii czy tylko na wybrane (które), chwilowo "popularne"? czy rozumiemy, że szczepionki mają okres ważności? Czy wiemy jak je utylizować? czy naprawdę mamy na to wszystko wystarczająco dużo pieniędzy?).
  2. Możemy wszystkim działom (i współpracującym firmom) kazać potwierdzać, że są przygotowane (nie precyzując na co ani w jaki sposób to zrobić).

lub
  1. Możemy się zastanowić nad scenariuszami pracy bez znacznej części załogi. Przygotowanie planu pracy przy np. 50% czy 30% obsadzie już jest rozsądniejsze. Możemy zidentyfikować naprawdę krytyczne procesy i umożliwić ich wykonywanie przy brakach kadrowych np. poprzez rozsądny program szkoleń (a można to zrobić łatwo i tanio) lub przenoszenie pracy w inne rejony świata (naprawdę łatwe do zrealizowania w korporacjach).
  2. Możemy się przygotować na to jak się zachowywać gdy zaczną się pojawiać pierwsze potencjalne a później potwierdzone przypadki chorób zakaźnych wśród pracowników. Kiedy kogo i jak powiadamiać, jakie ustalić wyzwalacze na dalsze akcje.
  3. Możemy się przygotować na sytuację ustalenia kwarantanny w firmie.
  4. Możemy nauczyć pracowników dbania o siebie. Przypomnieć im, że ruch, witaminy (i seks) podnoszą odporność organizmu. Przypomnieć o częstym myciu rąk i twarzy, dać im mydła antybakteryjne zamiast zwykłych. W kuchniach obok herbaty dać sok malinowy i cytrynowy...
  5. Możemy ustalić kanały komunikacyjne ze służbami zarządzającymi sytuacjami kryzysowymi w mieście by spokojnie czekać na ich zarządzenia.

Jak naprawdę będzie źle, to żadna firma samodzielnie sobie nie poradzi. Trzeba będzie w pełni zależeć od służb antykryzysowych miasta/województwa/kraju i liczyć na to, że oni mają pomysły, wiedzę i środki by pomóc. Mobilizacja tylko po to by pokazać, w przypadku prawdziwego zagrożenia, wypełnione na zielono tabelki tak naprawdę to nikomu nie pomoże.