6 sierpnia 2010

Konta społecznościowe i związnane z nimi kłopoty

Ostatnio znów powrócił temat korzystania z profili społecznościowych w pracy. Faktycznie jest szereg zagrożeń związanych z tym zagadnieniem, nie jest to jednak (moim zdaniem0 tak drastyczne naruszenie polityk bezpieczeństwa. Podstawową kwestią jaką musi rozważyć firma przy decyzjach czy zabraniać czy nie jest moim zdaniem najzwyklejsze uzasadnienie biznesowe "Czy naprawdę pracownicy muszą korzystać z tego typu rozrywek w czasie pracy"?
Badania pokazują, że na tego typu rozrywkę pracownicy tracą 30-60 minut dziennie. Przy założeniu, że korzysta z tego tylko 30% pracowników firmy liczącej 200 osób przy średniej pensji na poziomie 3500 pln wychodzi, że sama ta nieproduktywność kosztuje firmę prawie 550 pln dziennie czyli niemal 11 tysięcy miesięcznie (nie licząc utraconych korzyści). Firma wpierw musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto...

A jakie zagrożenia poza utrata produktywności niosą za sobą sieci społecznościowe? Oto parę przykładów:
- możliwość zawirusowania sieci firmowej po kliknięciu na niewłaściwy link polecony przez "przyjaciela"
- psucie reputacji pracodawcy podczas dyskusji typu "mój szef idiota znów zlecił mi głupią pracę..." czy głosowań "kto się dziś nudzi w pracy..."
- zrobienie sobie "kuku" podczas dyskusji na temat ilości wypitego poprzedniej nocy alkoholu i przyznawania się publicznie, że wciąż jest się pijanym
- psucie reputacji firmy przez umieszczanie prywatnych zdjęć (na przykład z imprez alkoholowych o czym przekonał się pracownik banku z Suszu)
- niechętnie widzianą przez niektórych pracodawców większą możliwość znalezienia lepszej pracy

Jak można zaradzić kłopotom związanym z takimi zagadnieniami? Oczywiście sposobów jest parę:
- uświadomienie pracowników w zakresie właściwej pracy z tego typu portalami (instrukcje "internetowego BPH" o których jest mowa w linkowanym artykule wcale nie są złym pomysłem jeśli się je zrobi dobrze)
- oficjalne zablokowanie portali gdy tego typu zachowania zostaną uznane za niepożądane (lepsze to niż monitoring w stylu "wielkiego brata" i późniejsze wyciąganie konsekwencji)
- zarządzanie ilością czasu jaki można spędzać na tego typu stronach (od lat istnieją dobre systemy do kontrolujące surfowanie po sieci)

No i oczywiście:
- stworzenie takiej atmosfery pracy w której nie byłoby osób niezadowolonych
- takie zorganizowanie pracy by nie było czasu na tego typu zabawy
- prowadzenie działalności w taki sposób by nie można już sobie było bardziej zszargać opinii (jak ja dawno nie byłem złośliwy :-)