10 kwietnia 2010

Dostęp do informacji

10 kwietnia 2010

Dzisiejszy dzień przejdzie do historii Polski, a pewnie i odniesie trwałe skutki dla przyszłości Europy i pewnie świata (o czym napiszę innym razem).

Przypomnimy sobie te chwile...(cytaty za portalem gazeta.pl)
8.56 czasu polskiego - rządowa maszyna z prezydentem na pokładzie rozbiła się na lotnisku z Smoleńsku
9.23 Pierwsza pilna informacja - samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim rozbił się przy lądowaniu na lotnisku w Smoleńsku.
9. 28 Gazecie.pl rzecznik MSZ Piotr Paszkowski mówi, że samolot przy lądowaniu zahaczył o drzewa. - Wygląda to bardzo źle - powiedział rzecznik MSZ. - Przy podchodzeniu do lądowania samolot najprawdopodobniej zahaczył o drzewo. Pożar jest już ugaszony - powiedział PAP Paszkowski
10.12 Najprawdopodobniej nikt nie przeżył katastrofy prezydenckiego samolotu - poinformował rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. W resorcie organizuje się sztab kryzysowy.
10.19 Zgodnie z Konstytucją władzę w Państwie przejmuje Marszałek Bronisław Komorowski.
...
17.48 Zawiesiła się strona prezydent.pl


Tak to się zaczęło.
To o czym chciałbym w tym momencie napisać to refleksja nad dostępem mediów do wiedzy.
Pierwsze wzmianki nie były jasne, wszyscy byli żądni szczegółów, wiedzy. Jesteśmy przyzwyczajeni przez google, że wiedzę dostajemy natychmiast, informacja jest tworzona a ułamek sekundy później jest dostępna. W tym przypadku było inaczej. Długi czas nie było wiadomo co tak naprawdę się stało, jaki jest rozmiar tragedii. TVN24 podobno wiedział (takie są komentarze) prawie bezzwłocznie, ale czekał na potwierdzenie. zresztą nie ma co się dziwić. podawanie informacji o śmierci głowy Państwa wraz z szeregiem wybitnych postaci nie może  być robione pochopnie. Czekając na informacje śledziłem doniesienia telewizyjne, radio, przeglądałem strony internetowe.
I okazało się, że Internet działał najwolniej.
Nie dość, że gwałtowne zainteresowanie praktycznie wyłączyło główne serwisy jak onet, wp, pap czy gazeta to informacje wcześniej były podawane przez telewizję i radio. Właśnie w tej kolejności.
wydawać by się mogło, że radio jako prostsza forma przekazu będzie wszędzie pierwsza, będzie mieć najświeższe informacje, jednak to TV wygrała wyścig z czasem.
Czemu?...Popularność? Wszędobylstwo? Nos? Pogoń za sensacją? Nie wiem - może wszystkie, ale gdy w radiu jeszcze leciały wesołe melodyjki telewizje z pełną mocą informowały o zdarzeniu. Przypominają mi się słowa Jack'a Welscha, który pisał, że jedną z głównych zasad zarządzania sytuacją kryzysową jest potraktowanie jej od razu jako najgorszej rzeczy, która mogła nam się wydarzyć. Jeśli się sprawdzi - będziemy w pełni przygotowani, jeśli nie będziemy wiedzieli, że jesteśmy przygotowani na podobne sytuacje i że potraktowaliśmy sytuację z należnym szacunkiem.
Telewizje bardzo dobrze odrobiły dziś tę lekcję.


To co również zwracało moją uwagę to sam fakt dostępu do informacji przedstawianych przez media. Rano wyraźnie widać było na które media można liczyć w sytuacji kryzysowej. Portale informacyjne padły pod naporem żądnych wiedzy internautów. Dołączenie się do przekazów strumieniowych było praktycznie niemożliwe.
Jednak brodcasting w wykonaniu telewizji czy radia sprawdzał się doskonale. Komunikaty były dostarczane niezależnie od ilości słuchaczy.
O tym koniecznie trzeba pamiętać przygotowując się na sprostanie sytuacjom kryzysowym - tradycyjnych mediów nie należy spisywać na straty.
Internet czy nawet telefonia komórkowa (i coraz częściej tradycyjna) mają wielką wadę - padają pod naporem ilości użytkowników.